Często wspominam czasy studiów, gdy byłem jeszcze młody, naiwny i miałem nadzieję, że los zaplanował dla mnie jakąś świetlaną przyszłość w roli specjalisty od ekonomii w jakiejś dużej firmie, lub co lepsze, księgowego. Od zawsze kochałem cyferki i nie wyobrażałem sobie, by po skończeniu studiów znaleźć się w jakimś mało interesującym miejscu, w którym będę robił coś nieciekawego. Na szczęście, parę miesięcy po zdobyciu tytułu magistra udało mi się zostać asystentem księgowości, a za jakiś czas mam zamiar awansować na samodzielnego księgowego. Taki jest mój plan.
Podobne plany do moich mieli na studiach moi liczni znajomi, którzy liczyli na szybką i bardzo ciekawą karierę, najlepiej jeszcze gwarantującą bardzo duże zarobki. Podczas ostatniego spotkania z kolegami ze studiów, jakie odbyło się miesiąc temu w jednym z Olsztyńskich klubów okazało się, że jestem jedynym, któremu udało się znaleźć ciekawą pracę związaną z księgowością. Reszta moich znajomych zatrudniła się w innych branżach, o których nigdy wcześniej nie rozmawiali, ani nawet nie myśleli. Wszystko przez to, że olsztyński rynek pracy jest, jaki jest i trudno w nim znaleźć zajęcie idealne. Przy takiej stopie bezrobocia jest to zadanie bardzo trudne.
Najbardziej zaskoczyła mnie sytuacja moich dwóch kolegów, którzy zawsze wypowiadali się bardzo negatywnie o pracy w sprzedaży. Teraz to oni sami wciskają klientom towary i cieszą się, że w ogóle mają pracę. Jeden z nich pracuje jako koordynator ds. sprzedaży Olsztyn, inny jest przedstawicielem handlowym.